Cappadocia

Istanbul

Poszczegolne rejony Turcji roznia sie pod wieloma wzgledami. Jako ze na terenach obecnej Turcji w przeszlosci dochodzilo do zderzen roznych cywilizacji i kultur to jest to kraj bardzo bogaty we wszelkiego rodzaju niespodzianki w dziedzinie sztuki i architektury. Najbardziej zroznicowanym zlepkiem roznych kultur i epok jest sam Istambul, gdzie zarowno mozna znalezc wspaniale pozostalosci po Rzymianach, jak i Bizancjum czy Imperium Otomanskim. Nie jest przesadzone stwierdzenie, ze najladniejsza czesc starozytnej Grecji jest dzis w Turcji. Odwiedzilismy takie wielkie starozytne miasta rejonu Morza Egejskiego: Pergamum (gdzie wynaleziono pergamin), Efez (tu ostatnie lata swego zycia spedzila Matka Boska, ktora sie opiekowal sw. Jan Ewangelista; tu sa tez resztki swiatyni Artemidy, jednego z cudow swiata), Hierapolis (tu w roku 80 n.e. zostal ukamienowany apostol sw. Filip), czy nieco mniejsze jak Didyma, Milet, Priene i Halikarnas dzis zwany Bodrum (przez ponad poltora tysiaca lat stala tu wielka budowla zwana Mauzoleum w Halikarnasie – tez jeden z 7 cudow swiata lecz w polowie XV wieku rozebrali ja krzyzowcy i zbudowali obok wielki zamek sw. Piotra, ktory dzis jest ozdoba miasta). Bylismy czesto zaskoczeni swietnym stanem, w jakim zachowaly sie resztki wielkich amfiteatrow i pieknych swiatyn sprzed ponad 2000 lat. 

Hasankeyf, Van, Doğubayazıt

Jeszcze kilka słów o pogodzie. Kazdy, kto mieszka w polnocnych rejonach swiata szuka latem ciepla i slonca. W Turcji jest to standartem, ale po 3 tygodniach zaczyna sie tesknic chocby za chmurka i kilkoma kroplami deszczu jak za pierogami ruskimi i kielbasa wiejska. Klimatyzacja w elganckich autobusach to norma ale jadac w ciagu dnia gdy piecze slonce nawet jezeli ta nastawiona jest na pelny regulator, wewnatrz temperatura utrzymuje sie w granicach 32*C! Lecz wystarczy na chwile wyjsc na zewnatrz, gdzie jest 45*C by docenic „mily chlod” wewnatrz. Pomimo oczywistego upalu da sie to jednak zniesc gdyz powietrze jest bardzo suche.

Trzykrotnie wynajmowalismy samochod. Prowadzenie samochodu w Turcji wymaga stalego napiecia uwagi zwlaszcza w miescach, gdzie panuje duzy ruch lub droga jest o ograniczonej widocznosci. Mozna sie w gorach w kazdej chwili spodziewac dwoch wyjezdzajacych z zakretu obok siebie ciezarowek lub wielu innych nieprzewidywalnych a bardzo dziwnych sytuacji. Raz na pustyni stal caly sznur zatrzymanych samochodow. Gdy wreszcie postanowilem pojsc pieszo do przodu aby dowiedziec sie co sie stalo, moim oczom ukazal sie policjant, ktory w szczerym polu zatrzymal caly ruch. Z wielu osob, ktore tam staly i z nim dyskutowaly nikt nie znal zadnego europejskiego jezyka wiec mimo wielu prob i rozmowy na migi nie udalo mi sie w zaden sposob ustalic przyczyny czemu stoimi. Udalo mi sie tylko dowiedziec, ze za 5 minut ruszymy ale dlaczego wszyscy przez godzine stali na zawsze pozostalo tajemnica.

Ostatnie 3 dni nasza trasa przez przypadek przeplatala sie z trasa jakiejs japonskiej wycieczki. Pod koniec zaczelismy sie juz rozpoznawac. Gdy ostatniego dnia zatrzymalismy sie w poblizu granicy z Iranem by podziwiac gore Ararat przy blasku zachodzacego slonca nieopodal pojawilo sie kilku uczestnikow japonskiej wycieczki. Gdy nasze oczy sie spotkaly wymienilismy gleboki uklon i wrocilismy do arcywaznego zajecia uwieczniania tego naszym wymyslnym sprzetem ...

 Nasza miesieczna podroz przez cala Turcje konczy sie akurat tu, gdzie Stary Testament umiejscawia poczatek naszej cywilizacji. Kilka jest miejsc w Turcji, ktore moga pretendowac do miana kolebki ludzkosci, ale trudno jest znalezc bardziej symboliczne niz wlasnie to. Gdy nasz pobyt w tym kraju powoli staje sie tylko wspomnieniem, coraz bardziej jestesmy przekonani, ze bylismy w Krainie Tysiąca i Jednej Nocy. 

 

Turkey

Po z gora dwoch tygodniach widzielismy juz sporo lecz jak w klasycznym filmie napiecie roslo zblizajac sie do konca. Kilka miejsc utkwilo nam szczegolnie w pamieci. Gora Nemrut wznosi sie na wysokosc 2300 m.n.p.m. i polozona jest zdala od cywilizacji. Krol Antioch na przelomie naszej ery kazal sciac jej wierzcholek, porabac go w regularne kawalki usypac na szczycie kopiec wysokosci 50 metrow a wokol wybudowac 3 identyczne swiatynie. Nie na darmo w Turcji to miejsce uchodzi za niekoronowany cud swiata. W odroznieniu od innych zabytkowych miejsc Mt. Nemrut ze wzgledu na oddalenie od popularnych szlakow komunikacyjnych i trudno dostepny teren jest mniej uczeszczane przez co tylko wrazenie tam na gorze jest jeszcze bardziej niepowtarzalne. Z wioski, gdzie nocowalismy na Mt.  Nemrut jest okolo 18 km kamienna droga, ktora rzadko daje samochodowi wytchnienie od ciaglej wspinaczki gdyz srednie nachylenie wynosi 15%. Dodajac jeszcze wertepy nie da sie jechac szybciej niz na jedynce a jednoczesnie nie mozna zwolnic ponizej 25 km/h bo silnik tracac obroty zaczyna sie dusic. Ostatni kilometr idzie sie pieszo, co przyjmuje sie z uczuciem ulgi. Dwa razy „zdobywalismy” szczyt. Raz na zachod slonca a drugi raz rano. Za drugim razem bylismy zupelnie sami majac cale wzgorze tylko dla siebie kontemplujac czas i przestrzen. 

Trudno jeszcze pominac kilka starych miast, w ktorych bylismy – Sanliurfa i Mardin. Pierwsze, w Turcji uwazane jest za jedno z najswietszych miejsc, cos jak nasza Czestochowa. W III wieku p.n.e. urodzil sie tu prorok Ibrahim, ktory jest czczony jako wielki swiety a miejsce jego urodzenia – niewielka grota w samym sercu miasta otoczona jest wielkim kultem. Obok wybudowano wielki kompleks z meczetem i wielka fontanna, w ktorej plywaja karpie, ktore uwazane sa za swiete i dotkniecie ich a nie daj boze zabicie byloby wielkim swietokradztwem, ktore na taka osobe zeslaloby nieszczescie w postaci slepoty. W miejscu tym juz od switu jest mnostwo pielgrzymow, w tym kobiet calych ubranych w czern. Widok ich dla nas byl tak samo egzotyczny jak widok nas dla nich, gdyz wiele z nich ukradkiem nas filmowalo kamerami video. Podobna sensacje wzbudzalismy w Indonezji, gdzie z kolei miescowi turysci chetniej sobie robili zdjecia z nami niz na tle wspanialych zabytkow. 

Mardin, gdzie zatrzymalismy sie na 2 noce, zapisalo nam sie jako miasto pelne niezwyklej architektury i  widokow. Poniewaz polozone jest na kilku wzgorzach to jazda po miescie jest bardzo skomplikowana i gdy wreszcie po godzinnym bladzeniu waskimi i stromymi uliczkami dotarlismy do hotelu to  przez reszte naszego pobytu poruszalismy sie juz tylko i wylacznie pieszo. Hotel, w ktorym mieszkalismy miesci sie w starym palacu z XIII wieku i czulismy sie w nim jak bysmy rzeczywiecie cofneli sie bardzo w czasie. Z jego tarasu rozposcieral sie widok na kilka starych meczetow i wielka rownine Mezopotamii. Chodzilismy nie tylko wielce uroczymi starymi waskimi i kretymi uliczkami ale rowniez tunelami, pasazami i tajemniczo wygladajcacymi przesmykami. Dwa razy poszlismy na kolacje do wspanialej restauracji prowadzonej przez niezwykla kobieta, ktora wslawila sie w poludniowej Turcji nie tylko innowacjami kulinarnymi na bazie kuchni tureckiej, ale rowniez tym, ze zatrudnia wiele kobiet w swojej restauracji, co jest unikalne w skali calego kraju. Poznalismy ja kilka dni wczesniej gdy bylismy w Gaziantep. Przedstawil nam ja wlasciciel tamtego hotelu i zaprezentowal kilka jej pomyslow kulinarnych. Pierwszy raz w zyciu probowalismy dzem z pomidorow i oliwek. Oba byly absolutnie przepyszne.

Gazi Antep, Şanlıurfa, Harran, Mardin

Przemieszczajac sie coraz bardziej na wschod poczulismy jak jednoczesnie przenosimy sie coraz bardziej wstecz w czasie. Kazde 100 km to bylo okolo 10 lat. Ostatecznie czulismy sie jak w Polsce lat 60-tych. O ile w zachodniej Turcji ceny byly wysokie, bo bylo tam bardzo duzo turystow, o tyle na wschodzie bylo drogo dlatego, ze brak odpowiedniej bazy turystycznej tez w naturalny sposob windowal ceny. Te niestety nie szly w parze z jakoscia uslug. Znajomosc jezykow obcych u mieszkancow wschodniej Turcji jest bardzo slaba nawet wsrod pracownikow linii lotniczych lub wypozyczalni samochodow. Co bylo ciekawe, to to, ze czym bardziej zapuszczalismy sie w malo uczeszczane strony Turcji, tym bardziej ludzie pomimo bariery jezykowej byli serdeczni, zyczliwi i chetni do pomocy. W zachodniej Turcji – tej bardziej turystycznej, wchodzac do sklepu mozna bylo prawie byc pewnym, ze zostaniemy naciagnieci i w zasadzie nic sie na to nie poradzi bo zrezygnowanie z zakupu zywnosci  to zadne rozwiazanie. W malych sklepikach wszelkie towary byly z reguly bez przyklejonej ceny a sprzedawcy wymyslali ceny z powietrza po wstepnym otaksowaniu nas. Targowanie sie tez niewiele dawalo, bo po pierwsze nigdy do konca nie wiedzielismy ile co powinno kosztowac, a tracanie czasu na ubijanie drobnych interesow lub szukanie lepszej ceny w innym sklepie po prostu nie mialo za duzo sensu. 

We wschodniej Turcji czulismy, ze ludzie nie tylko sa uczciwsi ale i chetniejsi do ustepstw a z takimi przejawami zyczliwosci i zainteresowania nie spotkalismy sie czesto w innych zakatkach swiata. O niektorych przypadkach nigdy nie zapomnimy. Raz jadac autobusem z Goreme do Gaziantep mielismy po drodze przesiadke w Kayseri. Mielismy nominalnie tylko 10 minut czasu aby zlapac natepny autobus a nasz na dodatek zlego byl okolo 15 minut spozniony. Nasze proby indagowania konduktra nie wiele dawaly ale po chwili caly autobus nam kibicowal zebysmy zdazyli. A bylo o co bo gdybysmy sie spoznili to musielibysmy czekac do nastepnego dnia, co nie byloby zbyt ciekawe. Ludzie oferowali nam swoje telefony komorkowe abysmy zadzwonili do Gazi na dworzec ale nie znajac tureckiego nic by to nie dalo tak czy owak. W koncu jednak wiadomosc jakos poszla w swiat a konduktor co chwila do nas podchodzil i uspokajal, ze wszystko bedzie w porzadku. I rzeczywiscie tamten autobus czekal na nas. Szybko przenieslismy bagaze i odjechalismy natychmiast. 

Innym razem jadac z Batman do Van po kilku godzinach jazdy non stop staralismy sie dowiedziec kiedy wreszcie zatrzymamy sie na toalete i aby cos zjesc. Konduktor cos nam tlumaczyl po turecku, czego zupelnie nie pojelismy. Nastepnie podchodzili do nas inni pasazerowie i tez probowali szczescia az w koncu jeden pan podal Marioli telefon komorkowy. Mariola nie bardzo wiedzac o co chodzi po chwili wahania niesmialo odezwala sie halo i ku jej wielkiemu zaskoczeniu uslyszala cudzoziemska polszczyzna Czym moge sluzyc? Pasazer ten zadzwonil do kolegi w Istambule, Polaka z pochodzenia aby sie dowiedzial o co nam chodzi.   

Turcja jest krajem muzulmanskim o czym przypomina spiew imama ze szczytu kazdego minaretu w miescie piec razy dziennie. Pierwszy slychac nim budzi sie dzien (i zmeczony turysta tez), pozniej jeszcze kilka w ciagu dnia i ostatni raz juz po zachodzie slonca. Piekne i bogato zdobione meczety budza podobny podziw jak koscioly w swiecie chrzescijanskim. Inny charakterystyczny szczegol to ubior kobiet. Tak roznorodnego podejscia do nakrycia glowy a czesto i roznych czesci twarzy nie widzielismy w innych krajach muzulmanskich takich jak Tanzania czy Indonezja. Malo tego, ani w Afryce ani w roznych rejonach Indonezji nie widzidzielismy „stylu tureckiego”. Mozna by powiedziec, ze kazdy region ma jakby swoj wlasny odrebny styl. Nie wszystkie kobiety w Turcji ubieraja sie konserwatywnie. W Istambule mozna zauwazyc tak wielki wahlarz, ze temat ten sam w sobie bylby swietnym tematem do reportarzu. Posuwajac sie coraz dalej na wschod widzi sie coraz bardziej konserwatywnie ubrane kobiety. Calkowite zasloniecie twarzy staje sie coraz czestsze aczkolwiek nie jest to norma. Dochodzi czasem do paradoksow. Jeszcze z czasow krotko po I wojnie swiatowej pochodzi ustawa wprowadzona przez Ataturka chcacego przyblizyc Turcje do Europy, ze kobietom pracujacym na stanowiskach o charakterze urzedowym (poczta, muzea, urzedy itp.) nie wolno zakrywac wlosow ani twarzy. Na hotelowych basenach zarowno widzi sie Turczynki odziane w skape kostiumy kapielowe jak i te odziane w  dlugie suknie – cos w rodzaju sutanny ubranej na spodnie i z glowami owinietymi w chusty. Te szczelnie ubrane raczej sie nie kapaly ale byly i takie przypadki. Raz w Istambule w malej kawiarence na Wielkim Bazarze zauwazylismy mloda pare. Kobieta byla bardzo elegancko ubrana majac tylko odslonieta mala szparke na oczy. Bardzo mnie zaintrygowalo jak bedzie jadla. Starajac sie to zrobic jak najdyskretniej odszedlem na chwile od stolika i wracajc po chwili dyskretnie zerknalem w tamta strone. Chuste zaslaniajaca jej dolna czesc twarzy miala dyskretnie uchylona, ale to mi wystarczylo by zauwazyc elegancko zrobiony makijaz... 

W Turcji dolaczylismy do kolekcji jeszcze jeden srodek transportu – balon na gorace powietrze. Mialo to miejsce w Kapadocji. W gondoli bylo z pilotem 12 osob z roznych stron swiata. Start nastapil przed switem. Balon powoli wzbil sie w powietrze i po chwili szybowalismy nad najezonym bialymi skalami terenem. Poniewaz pogoda byla ku temu odpowiednia nasz pilot popisywal sie podlatujac tak blisko skal, ze gondola czasami lekko ocierala sie o pionowe szpice. Mariola wczesniej myslala, ze lot balonem jest pasmem niezmaconej ciszy. Mit ten szybko zburzyl halas palnika gazowego, ktory z wielkim sykiem pompowal co chwile gorace powietrze do wielkiej czaszy. Drugi mit, to okazalo sie, ze nawet w chlodny poranek niepotrzebny nam cieply odzienek bo od palnika buchal zar jak od ogniska. Lot trwal ponad godzine i kazdemu pasazerowi dostarczyl niecodziennych wrazen.

Aegean Sea Coast

Wraz z wyjazdem do Turcji planowlismy zobaczyc rowniez Syrie i Jordanie lecz z uwagi na obowiazujace drogie wizy do obu krajow postanowilismy sie skupic tylko na Turcji. Strzal okazal sie w dziesiatke, gdyz nie umniejszajac nic pozostalym krajom Turcja nas zafascynowala pod wieloma wzgledami. Spedzilismy tam rowne 31 dni i kazdy dzien byl urozmaicony i pelen wrazen. 

Podroz po Turcji rozpoczelismy od 6-dniowego pobytu w Istambule. Musze przyznac, ze choc ciekawych miast juz na swiecie kilka widzielismy to Istambul wysuwa sie chyba na pierwsze miejsce. Uwazam, ze wszelkie entuzjaztyczne opinie o tym miescie nie sa ani troche przesadzone. Mozna tu znalesc wszystko, czego spragniony egzotyki i uroku turysta poszukuje. Od wspanialych palacow sultana – Topkapi i Dolmabahce poprzez stare zamki – Yedikule, Forteca Europy, Forteca Azji i Anadolu Kavagi strzegacego z wysokiego wzgorza ujscia Bosforu do Morza Czarnego – do starych kosciolow i wspanialych meczetow, od ktorych miasto sie az roi. Wielkie wrazenie na nas zrobil oslawiony kosciol Haghia Sophia z VI wieku kilkaset lat temu zmieniony na meczet. Niemniej zafascynowal nas nieco mniejszy kosciol Haghia Eirene rowniez majacy blisko 1500 lat lecz przycmiony slawa pobliskiej Sophii i palacu Topkapi. Mieszkalismy w swietnym miejscu, bo w samym centrum dzielnicy Sultanahmet, skad do wspomnianych miejsc mielismy kilka minut spaceru starymi zabytkowymi uliczkami.  

Jednego dnia wybralismy sie promem przez caly Bosfor az do ostatniego przystanku juz nad Morza Czarnym. Tam wspielismy sie na wysokie wzgorze, gdzie stoja ruiny starego zamku i podziwialismy piekne widoki. Zjedlismy w portowej restauracyjce pyszny lunch, kupilismy na powrotna droge kilka ciasteczek (Turcy nie moga zyc bez slodyczy) i wsiedlismy na ten sam prom plynacy z powrotem. Tym razem siedzac zwroceni twarza do europejskiej czesci przez cala trase bylismy zabawiani rozmowa przez dwie mile Turczynki, ktore chetnie zainicjowaly z nami kontakt. 

Innego dnia poszlismy do 500-letniego hamamu – lazni tureckiej. Poczulem sie prawie tak jakbym sie cofnal w czasie do czasow rzymskich. Po rozebraniu sie do duzego recznika owinietego wokol bioder wszyscy mezczyzni udaja sie do wielkiej okraglej sali zwienczonej kopula wykonczonej marmurem. Wsrod unoszacych sie klebow pary czlowiek sie kilkanascie minut relaksuje lezac na wielkiej podgrzewanej marmurowej platformie polozonej posrodku. Potem w obroty mnie wzial wielki brzuchaty kapielowy myjac mnie dokladnie rekawica z tarka, nastepnie masujac a przy tym caly czas dajac mi do zrozumienia abym na koncu nie zapomnial o „baksis’u”. Pozniej plukanie i mycie i masaz glowy. Nastepnie sam jeszcze posiedzialem przy fontannie z zimna woda i sie polewalem przez kilka minut dla ochlody. Gdy wyszedlem, moj kapielowy juz czekal na mnie z recznikami, ktorymi mnie dokladnie wytarl i wahlowal, a na koncu zawiazal mi na glowie wielki turban i jeszce opatulil kilkoma innymi recznikami (nie zapomnial jeszcze kilka razy powtorzyc baksis baksis)i tak odziany udalem sie do swojego pokoiku, gdzie jeszcze lezac na lozku dochodzilem do siebie. Na dole spotkalem sie z Mariola, ktora opowiedziala mi o swoich doswiadczeniach – oboje jednak stwierdzilismy, ze hamam to jest meska rzecz. Wypilismy jescze po szklaneczce „cayi’u” czyli tureckiej herbaty i poszlismy cos zjesc czujac nagly przyplyw apetytu. 

Osobny rozdzial nalezy sie tureckiej kuchni. Zaleznie od tego, gdzie sie jada mozna miec zupelnie rozne doswiadczenia, niemniej pewne charakterystyczne elementy sie powtarzaja – warzywa na surowo to salatka z ogorkow i pomidorow, mieso to glownie baranina i kura najczesciej w formie szaszlykow (sis wym.: szisz) i kielbasek zwanych kebab. Z warzyw gotowanych to zwykle rozne formy baklazanu, a wszystkie bardzo nam smakowaly a takze cukinia i pomidory. Zawsze nalezy zostawic sobie choc troche miejsca na deser, a to zwykle jest baklava pod wieloma postaciami – wiekszosc przepyszna. W wielu krajach baklava jest zwykle bardzo slodka, natomiast w Turcji smak zwykle jest swietnie zbalansowany. Herbate pije sie wiele razy dziennie w malych szklaneczkach o charakterystycznym ksztalcie. Sposob jej parzenia przypomina metode stosowana w Polsce – mocna esencja parzona w czajniku i rozcienczana woda z sagana do tego obowiazkowo odrobina cukru. Kawa jest o wiele mniej popularna ale jezeli jest pita w tradycyjny sposob to jest parzona w specjalnych malych rondelkach umiejetnie gotowana wraz z cukrem (kelner sie zawsze pyta ile cukru) az do stanu bliskiego wykipienia i spozywana w malych filizankach. Ku naszemu duzemu zdziwieniu w calej Turcji tez sa bardzo popularne krakowskie obwazanki, moze troszeczke mieksze i mniej wypieczone ale bardzo podobne w smaku do naszych. Widzac je w podobnych wozkach na ulicy zwykle nie moglismy sie powstrzymac przed kupieniem chocby jednego.